Pieniądze z Unii napędzają wiatraki

fot: Pixabay.com/Domena publiczna
Las ponad 100 metrowych wiatraków i zajmuje ponad 20 ha na terenie dwóch gmin: Ustronia Morskiego i Dygowa.
Jest ich w sumie 23, a moc jaką wytwarzają to 53 MW. Tyle, ile wynosi roczne zapotrzebowanie na prąd dla ok. 49 tys. gospodarstw. Elektrownia wiatrowa Kukinia ruszyła w 2013 roku. Na postawienie ponad połowy wiatraków spółka Megawatt OMS (wcześniej AWK Sp. z o.o.), której udziałowcami są Fundusz Marguerite oraz międzynarodowy koncern RP Global, otrzymała prawie 40 mln zł wsparcia unijnego z Programu Infrastruktura i Środowisko (POIiŚ).
Wokół rozciągają się pola, nieużytki rolne i lasy. Do najbliższych siedlisk jest ok. 6,5 km. Większość mieszkańców już przyzwyczaiła się do nowego widoku, choć niektórzy, jak twierdzi wójt gminy Ustronia Morskiego Jerzy Kołakowski, czasem narzekają na szum wiatraków. - Zwłaszcza jak duży wiatr wieje, to trochę huczy - mówi wójt.
Nie narzeka jednak, bo od każdej z 13 turbin, które stoją na terenie gminy (reszta jest w Dygowie), do budżetu trafia od 45 do 60 mln zł rocznie. Poza tym spółka Megawatt OMS zbudowała kilka dróg, którymi dożdża się do wiatraków, położyła kable energetyczne, stację transformatorową.
Korzyści z farmy wiatrowej Kukinia ma również Dygowo. W 2012 roku z tytułu podatku od gruntów do kasy gminy wpłynęło ponad 2,3 mln zł. W 2014 było to już ponad 3 mln zł.
Są też korzyści ekologiczne, takie jak zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych, w tym emisji CO2, poprawa jakości powietrza przez ograniczenie emisji SO2, NO2 i pyłów do atmosfery.
Tomasz Wójcik z koncernu RP Global Poland i głównego udziałowca spółki Megawatt OMS twierdzi, że inwestycja przewidziana jest na 30 lat. Po tym okresie w większości przypadków wygasa dzierżawa gruntów wynajętych od rolników, kończy się okres eksploatacji wiatraków.
- Po tym okresie przewidziano różne warianty działań - mówi nieco tajemniczo.
Możliwe, że turbiny zostaną po prostu rozebrane. Każda z nich składa się bowiem z kilku elementów o 4-metrowej wysokości i ważącej 20-35 ton. Składa się je prawie jak klocki lego, tyle, że do montażu potrzebny jest dźwig. Niewykluczone, że zostaną po prostu wymienione na nowocześniejsze, a więc bardziej wydajne i cichsze. Energia z wiatru będzie bowiem coraz bardziej potrzebna. Zgodnie z podpisanym przez Polskę unijnym Pakietem Klimatycznym, udział energii z odnawialnych źródeł energii musi w 2020 roku wynieść 15 proc. Obecnie wynosi on 11 proc., ale jeszcze w 2007 roku było to tylko 7,2 proc.
Według najnowszego raportu European Wind Energy Association, w 2014 r. w Polsce przybyło 444 MW elektrowni wiatrowych, a ich całkowita moc wzrosła do 3,833 GW. Więcej farm wiatrowych w Unii Europejskiej mają od Polski tylko Niemcy (39,1 GW), Hiszpania (22,9 GW), Wielka Brytania (12,4 GW), Francja (9,2 GW), Włochy (8,6 GW), Szwecja (5,4 GW), Portugalia (4,9 GW) i Dania (4,8 GW). Polska jest więc 9. największym rynkiem wiatrowym w Europie.
Największy udział w produkcji energii odnawialnej w Polsce mają biopaliwa (46,4 proc.), farmy wiatrowe (35,3 proc.), elektrownie wodne (14,3 proc.) i biogazowe (4 proc.).
Fundusze na wiatraki i nie tylko
POIiŚ, z którego współfinansowano budowę elektrowni wiatrowej, także w następnych latach będzie źródłem finansowania dla instalacji wytwarzających energię ze źródeł odnawialnych. Z programu wsparcie otrzymają projekty polegające na budowie lub przebudowie instalacji wytwarzających energię z wiatru, słońca, biomasy, biogazu oraz energii geotermalnej. Co ważne, muszą to być instalacje dużej mocy. Na ten cel przewidziano ok. 150 mln euro.
Budowa mniejszych elektrowni będzie mogła być sfinansowana z programów regionalnych. W sumie województwa planują wydać na inwestycje w OZE ok. 897 mln euro.